Czy miewacie czasem takie dni, że nic Wam się nie chce robić? Po prostu najlepiej byłoby położyć się na kanapie i cały dzień czytać, oglądać filmy i podjadać smakołyki zamówione z dostawą do domu. Tak jak dziś: deszczowa, wietrzna sobota. Jak się wtedy czujesz, gdy pozwalasz sobie na nicnierobienie?
Zauważ, że w obecnych czasach bycie zajętym jest bardzo w modzie. Osoba, która ma wolne w kalendarzu i może się z Tobą spotkać jutro, a nie za dwa tygodnie, to albo jakiś nieudacznik albo leser, nierób lub bezrobotny. Co jest tak złego w tym, że mamy wolny czas i odpuszczamy gonitwę za pędzącym czasem? Co nas tak gniecie, że gdy odmawiasz działania, gdzieś tam w środku od razu odzywa się wewnętrzny krytyk: wstawaj, nie leż, do roboty, to straszne tak marnować czas.
Czy miewacie czasem takie dni, że nic Wam się nie chce robić? Po prostu najlepiej byłoby położyć się na kanapie i cały dzień czytać, oglądać filmy i podjadać smakołyki zamówione z dostawą do domu. Tak jak dziś: deszczowa, wietrzna sobota. Jak się wtedy czujesz, gdy pozwalasz sobie na nicnierobienie?
Żeby dojść do tego, że naprawdę czasem warto odpuścić potrzebowałam wielu lat. Jeszcze nie tak dawno żyłam jak większość młodych przedsiębiorców prowadzących własne biznesy. Praca 12 godzin na dobę, ciągły pośpiech, brak czasu na wszystko, nawet dla najbliższych, non stop bycie na fali. Kawa, kosmetyczki, siłownia – no bo jakoś trzeba się trzymać i wyglądać. A gdy przychodził weekend to nawet wtedy chwila odpoczynku była nie do zniesienia. Bo przecież tyle jest na głowie, tyle spraw do zrobienia… Wewnętrzny głos nie dawał mi wytchnienia, nicnierobienie było po prostu zmarnowanym, pustym czasem.
Gdy teraz patrzę na to z perspektywy czasu to po prostu żal mi siebie, że tak wysoko stawiałam sobie poprzeczkę i nigdy nie dawałam sobie wytchnienia. Ciągle było mało, ciągle można było lepiej.
Ty też tak masz? Powiedz tylko, dlaczego wrzucamy sobie na barki tak wiele? Dlaczego tak trudno nam powiedzieć: dość już wystarczy, chcę mniej, chcę spokoju, chcę odczuwać tu i teraz i cieszyć się tym co trwa?
Czy miewacie czasem takie dni, że nic Wam się nie chce robić? Po prostu najlepiej byłoby położyć się na kanapie i cały dzień czytać, oglądać filmy i podjadać smakołyki zamówione z dostawą do domu. Tak jak dziś: deszczowa, wietrzna sobota. Jak się wtedy czujesz, gdy pozwalasz sobie na nicnierobienie?
Czy właśnie dlatego tak tyramy, żeby otrzymać aplauz i pokazać innym oraz swojemu ego, że jestem wartościowy? Tylko tyle jest ważne, żeby zdobyć „kolejny niebieski kciuk do góry”?
Czy miewacie czasem takie dni, że nic Wam się nie chce robić? Po prostu najlepiej byłoby położyć się na kanapie i cały dzień czytać, oglądać filmy i podjadać smakołyki zamówione z dostawą do domu. Tak jak dziś: deszczowa, wietrzna sobota. Jak się wtedy czujesz, gdy pozwalasz sobie na nicnierobienie?
W takiej świadomości, to co inni myślą o Tobie lub piszą przestaje być w ogóle istotne. Nie potrzebujesz także manifestowania tego kim jesteś lub co posiadasz dla podbudowania samooceny. Najważniejsze jest to, że masz odwagę żyć, tak jak tego pragniesz. Pielęgnujesz dobre relacje z ludźmi i starasz się żyć dobrze, by wzmacniać wartości takie jak: pomoc, szacunek, tolerancję, odwagę, akceptację. Bo wiesz, że wszystko co zostało zbudowane na złych zamiarach wcześniej czy później rozpadnie się jak domek z kart i przyniesie cierpienie dla Ciebie lub Twoich najbliższych.
Dlatego dziś w ten ponury dzień siadam w spokoju na kanapie i bez wyrzutów sumienia oddaję się “nicnierobieniu”. Przytulam syna, czytam książkę, cieszę się ze smaku pysznej kawy z domowym ciastem, rozmawiam, obserwuję przyrodę, myślę. To moje „nicnierobienie” daje mi szczęście, które nie zastąpi żadna materialna rzecz. Bo dokładnie wiem, co jest dla mnie najważniejsze.
A dla Ciebie co jest najważniejsze?